znasz to z opowieści mych te stare bramy w które nie włazi nikt miejsca na których świat zdaje się oszczędzać te same zbrodni motywy trochę różne narzędzia tu strach bokiem przemyka miedzy chwilą a...
Nie puszczę cię Nigdzie sama stąd nie pójdziesz Zostaniesz tu Ja będę czekał aż uśniesz Ale to nie wszystko Wyspowiadasz się Jeszcze przed snem chcę cię mieć czystą Wyspowiadasz się Jeszcze przed...
przerażeni turyści uciekają w pośpiechu jakiś kamień z Barbakanu stoczył się po piachu na kogo na kogo na mnie czy też na ciebie przerażeni turyści uciekają galopem Dzwon Zygmunta zatoczył koło runął...
próbuję otworzyć oczy huk rozlepianych powiek wiruje mi w głowie powietrze jakieś takie cięższe chłepcę je chłepcę powoli na zewnątrz I do środka chyba już pójdę tyłek przymarzł mi do schodka...
tak pomiędzy nami powiem ci że gdybyśmy mieli zbawiać świat pewnie zostalibyśmy sami tak sam na sami a tak że nie chodzi nam o nic może tylko o ciepłe strumienie powietrza przekazywane z ust do ust...
od kiedy ropą goją się rany od kiedy na polany zielone wyszły barany motyle trotylem pachną jak nigdy od kiedy niebiosa na czubku nosa mamy czy nie czujesz że jakoś tak do siebie bliżej nam od kiedy...
odchodzisz już 30 raz 30 raz zabierasz psa w kuchni nie pachnie już smażonym jajkiem chyba naprawdę mało cię znam na szafce tu obok przy drzwiach niedokończona paczka fajek nasze radio wciąż gra a ty...
powoli przyzwyczajam się do swej nieobecności powoli przyzwyczajam się do swej obojętności i tak czasem sobie myślę że lepiej byłoby gdyby nie było mnie a może nie a może właśnie mylę się i tak sobie...
gdzie bywała najczęściej w jakie chodziła miejsca czarny płaszcz nudna twarz chłopięca złośliwi mówili na nią piękna czarne myśli miewała od samego poczęcia łaziła kanałami nie szukała szczęścia...
i nie chodzi mi o wojnę nie to że bucha ogień a ty spisz spokojnie nie to że nie rusza cię deszcz gumowych kul ni spacer drogą pośród minowych pól ale kiedy mówisz do mnie słońce traktuję to co nieco...